Zeszłoroczne sesje aviation glamour były bardzo udane, więc znacznie podniosłem sobie poprzeczkę na ten rok. W związku z tym, pierwszą w tym roku sesję w tych klimatach postanowiłem zrobić inaczej niż zwykle i zdecydowanie ambitniej. Kiedy wszystko zaplanowałem i zjawiliśmy się na lotnisku razem z główną bohaterką sesji – Karoliną, plany poszły w niepamięć i poszliśmy dosłownie na żywioł. Efekt przerósł nasze oczekiwania. Zresztą, przekonajcie się sami!
Pierwszą w tym roku sesję aviation glamour z powodu pogody i sytuacji musiałem kilkukrotnie przekładać. Ostatecznie wybór padł na pierwszy weekend czerwca. Koncepcja zakładała początkowo sesję z dwiema modelkami, ale w ostatniej chwili sytuacja uległa zmianie i całą sesję zrobiłem z jedną modelką – Karoliną. Z perspektywy czasu myślę, że dobrze, że tak wyszło, ponieważ mogłem się skupić na pełnym wykorzystaniu potencjału warunków – zarówno pogody jak i spokoju na lotnisku, a sama Karolina mogła wczuć się w rolę.
To była już nasza trzecia wspólna sesja i jestem pewien, że nie ostatnia. Dwie pierwsze były bardzo udane – mimo powiedzmy trudnych warunków pogodowych – raz deszczu w Rogalinie, a raz mrozu w lesie. Obie te sesje zaowocowały olbrzymią wręcz ilością zdjęć. Praktycznie z każdej sesji wychodzi mi sporo fajnych zdjęć, ale z Karoliną jest ich chyba najwięcej. Świetnie się dogadujemy na sesji i też po takim czasie oboje wiemy jakie zdjęcia chcemy uzyskać.
Kiedy przedstawiłem Karolinie pomysł na tę sesję, wysłałem jej kilka inspiracji i zapytałem, czy zrobilibyśmy ją w nieco sensualnych klimatach. Zawsze jeśli chcę uzyskać nieco bardziej sensualny klimat, przed sesją wyraźnie omawiam to z modelką, aby nie było zaskoczenia na sesji. Jest to ważne, ponieważ z doświadczenia wiem, że wiele modelek które znają już danego fotografa, podczas sesji raczej nie odmówi delikatnej zmiany zakresu sesji, ale nie oznacza to, że będą się z tym czuły komfortowo. Mi zależało, aby Karolina wiedziała dokładnie jaki klimat chodzi mi po głowie.
Po obejrzeniu inspiracji, Karolina zgodziła się od razu na taki klimat zdjęć. Mając ustalony zakres sesji, zaplanowaliśmy stylizacje, godziny i ogólnie klimat zdjęć, a ja zająłem się przygotowywaniem w głowie koncepcji na realizację projektu. Wyjątkowo zaplanowałem sobie kadry, które chciałem zrealizować, głównie w oparciu o kilka inspiracji, które chciałem zinterpretować po swojemu, a nie odtwarzać 1:1.
Kiedy przyjechaliśmy na lotnisko, jak zwykle panował spokój, więc mogliśmy działać bez problemów – czasami mam wrażenie, że kiedy pytam się o zgodę na sesję, to wszyscy starają się na miejscu zapewnić mi spokój i lotnisko jakby zamiera na pewien czas. Bardzo mi to odpowiada, ponieważ podczas takich sesji najważniejsze jest to, aby nikomu nie przeszkadzać, żeby sesja odbyła się w bezpiecznych warunkach.
Zaczęliśmy standardowo od zdjęć w hangarze, czekając aż słońce zejdzie odpowiednio nisko, żeby móc działać na dworze. Karolina szybko wczuła się w klimat, więc wykorzystaliśmy dwie totalnie różne stylizacje. Po zdjęciach w hangarze przeszliśmy do mojej ulubionej miejscówki, jaką jest Antonow An-2 o rejestracji SP-NEH. W zeszłym roku obfotografowałem go dosłownie z wszystkich stron, więc myślałem, że raczej już lepszych zdjęć nie zrobimy, ale Karolina zrobiła szybko wybiła mi z głowy tę myśl.
Wśród stylizacji, które wybrała na sesję znalazł się jeansowy kombinezon. W połączeniu z czarną bielizną i kilkoma dodatkami pasował on idealnie do tego charakterystycznego An-2. Dzięki temu zdjęcia zyskały świetny klimat. Co najważniejsze, Karolina jeszcze lepiej wczuła się w klimat zdjęć i praktycznie każde kolejne zdjęcie było lepsze i ciekawsze od poprzednich. Podczas sesji miałem w pamięci zeszłoroczną sesję z Asią przy drugim An-2, który znajduje się w Kobylnicy. Chciałem aby ta sesja zyskała podobny, spójny klimat, ale równocześnie żeby nie była powtórką tamtej sesji. Zdjęcia miały mieć dalej nieco przygodowy charakter, ale równocześnie nieco bardziej sensualny niż w przypadku sesji z Asią.
Ta jedna tylko część sesji trwała godzinę. Po zrobieniu kilkuset zdjęć przyszedł czas na drugą, tę ambitniejszą część sesji. Od dawna chciałem spróbować swoich sił z nagrywaniem krótkich filmików, tzw. video portrait. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, więc przed sesją obejrzałem sporo poradników i gotowych filmów, na których postanowiłem się wzorować z wykorzystaniem swoich minimalnych umiejętności. Wbrew pozorom nie jest to proste zadanie, ponieważ takie filmiki nie mogą się ciągnąć i muszą być jak najbardziej różnorodne. W skrócie – w maksymalnie 2-minutowym filmiku trzeba zmieścić jak najwięcej ujęć, które nie będą zbyt długie. Wszystko to trzeba połączyć z odpowiednią muzyką i wtedy uzyskujemy dopiero efekt końcowy.
Samo nagrywanie zajęło nam jakieś pół godziny. W tym czasie nagraliśmy kilkadziesiąt krótkich klipów, które razem trwały około 8 minut – gdyby nie zbliżający się zachód słońca, to pewnie nagrywalibyśmy dłużej, jednak komary zaczęły nam utrudniać pracę. Do nagrywania wykorzystałem aparat Sony ZV-1, ponieważ jest on na tyle mały i wygodny w obsłudze, że bez większej wiedzy na temat ustawień itp. mogłem zacząć nagrywać. Pełna automatyzacja, świetny autofocus i małe rozmiary sprawiają, że teoretycznie nie potrzeba do niego gimbala – w praktyce na pewno by nie zaszkodził przy moich jeszcze nie wyuczonym „ninja walk”, ale i tak efekt był niezły.
Po sesji w pierwszej kolejności obrobiłem zdjęcia. Było ich tak dużo, że musiałem się przyłożyć do selekcji, aby wybrać tylko te najlepsze i jak najbardziej różnorodne kadry. Po obrobieniu zdjęć przyszedł czas na przygotowania do obróbki filmu – nie mając praktycznie żadnych umiejętności w montażu. Wyzwaniem było znalezienie odpowiedniej muzyki, która pasowałaby do klimatu, a co istotne, byłaby na odpowiedniej licencji umożliwiającej wykorzystanie jej w filmie opublikowanym na różnych platformach – czy to YouTube, czy też Facebook, albo Instagram. Efekt wyszedł bardzo ciekawie i o wiele lepiej niż się spodziewałem. Karolina bez problemu zagrała swoją rolę, a ja w miarę nawet dobrze pokazałem to na filmie.
Oczywiście samo nagranie jest pełne błędów, które muszę poprawić następnym razem. Prowadzenie kamery, stabilność obrazu i ogólnie sposób filmowania, orasz wybór kadrów mogłyby być lepsze. Brakuje nieco dynamizmu, ale od początku zakładałem, że ten film będzie nieco wolniejszy, więc tak też dobrałem muzykę. Największy zarzut mogę mieć do siebie jeśli chodzi o finalną obróbkę kolorystyczną, ponieważ nie jest ona zbieżna z zdjęciami. Z drugiej strony sam film jest w miarę spójny, więc to jest najważniejsze.
Szczegóły sesji:
W roli głównej przed obiektywem wystąpiła Karolina Wojtyniak, koniecznie zajrzyjcie na jej Instagrama: www.instagram.com/karoo_layn/
Towarzyszył jej Antonow An-2 (SP-NEH) należący do Aeroklubu Poznańskiego. Chociaż już nie pojawia się zbyt często w powietrzu, jest on sprawny i w dobrym stanie. Prawdopodobnie czeka na nowe życie i remont, który da mu nowe życie.
Sprzęt:
Podczas sesji do zdjęć wykorzystałem dwa aparaty – Sony A1 z obiektywem Sony FE 85mm F1.8 oraz Sony A7RIV z obiektywem Sony FE 55 mm F1.8 ZA. Żadnych dodatkowych źródeł światła, ani blendy. Wszystko w naturalnym świetle, w godzinach od 18:00 do 19:00.
W praktyce oba aparaty chociaż znacznie się od siebie różnią pod względem technicznym, dają tak samo dobre zdjęcia i świetnie radzą sobie w tego typu sesjach. Same szkła należą do moich ulubionych, zwłaszcza dotyczy to Sony FE 85mm F1.8. Drugi używany przeze mnie obiektyw – Sony FE 55 mm F1.8 ZA, jest natomiast szkłem rezerwowym na każdej mojej sesji – z racji niewielkiego rozmiaru noszę go zawsze w plecaku, tylko po to, aby czasami zrobić jedno zdjęcie na sesji. W tym przypadku wykorzystałem go jednak do większej liczby zdjęć, ponieważ przy tej ogniskowej pozwala on na pokazanie tła w postaci samolotu.
Podsumowanie
To była kolejna sesja zrealizowana przeze mnie na lotnisku w Kobylnicy, dlatego w pierwszej kolejności muszę podziękować Aeroklubowi Poznańskiemu za zgodę na moje działania. Wielkie podziękowania należą się też Karolinie, bo bez niej te zdjęcia nie wyszłyby tak dobrze 🙂
Wygląda na to, że dopiero tą sesją domknąłem kwestię wykorzystania charakterystycznego granatowo-żółtego An-2 SP-NEH z Kobylnicy, ponieważ ciężko będzie pobić tę sesję. Chociaż kto wie, skoro tym razem efekty sesji tak bardzo mnie zaskoczyły, to może podczas kolejnej sesji będzie podobnie?
Poniżej pełna galeria wszystkich zdjęć z tej sesji w dwóch wersjach – kolorowej oraz czarnobiałej. Zdecydowanie kolory są moimi faworytami, ale czarnobiałe też mają swój klimat.
A tu wersja czarnobiała zdjęć: