Każdy fotograf ma swoje fotomarzenia i zdjęcia, które bardzo chciałby zrobić. Kiedy w zeszłym roku zacząłem swoją przygodę z fotografią portretową, do głowy przyszedł mi pomysł na pewną sesją. Niby nic trudnego, ale jednak chodziło o to coś. Pomysł był prosty – piękna dziewczyna w eleganckiej sukni z bukietem róż na schodach jakiegoś pałacu, albo zamku. Wreszcie, dokładnie rok po pierwszej mojej sesji zdjęciowej, udało mi się zrealizować ten pomysł.
Przygotowania
Zabierałem się do tej sesji od dłuższego czasu z kilku powodów. Sam pomysł może i był prosty, ale nie byłbym sobą, gdybym nie dorzucił do niego kilku dodatków. Zależało mi na odpowiednich kolorach sukni oraz miejscu. Zimą, podczas jednej sesji zdjęciowej miałem okazję zrobić kilka zdjęć na schodach Teatru Wielkiego oraz przy Zamku Cesarskim w Poznaniu. Wtedy wiedziałem, że właśnie tam mogę zrealizować swój pomysł. Mając miejsce, zaczęły się poszukiwania modelki, która nie tylko świetnie wypadłaby w eleganckiej, granatowej sukni, ale też miałaby nieco umiejętności aktorskich, ponieważ zależało mi na pokazaniu różnych emocji na zdjęciach.
Latem miałem okazję zrobić bardzo fajną sesję z Justyną Rumińską w słonecznikach koło Kórnika – zresztą dzięki niej dowiedziałem się, że są tam jeszcze słoneczniki. Podczas sesji rozmowa zeszła na temat eleganckich sesji i okazało się, że Justynie nie tylko spodobał się sam pomysł na zdjęcia, ale też miała nawet gotową stylizację. Dodatkowo bardzo swobodnie i bez problemu potrafiła pokazać różne emocje na zdjęciach, więc wtedy wiedziałem, że musimy zrealizować tę sesję razem.
Wreszcie na początku września zaczęliśmy dogadywać szczegóły. Mając miejsce i plan na zdjęcia, trzeba było zgrać zespół – makijażystkę oraz fryzjerkę, ponieważ przy takich zdjęciach wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Dodatkowo zakładałem, że sesję zaczniemy przed zachodem słońca i będziemy robili zdjęcia aż do nocy. To oznaczało, że chociaż normalnie nie pracuję na sesjach w plenerze z dodatkowym oświetleniem, tym razem musiałem zabrać ze sobą cięższy sprzęt.
Przebieg sesji
Po zgraniu wszystkich, nadszedł dzień sesji. Pogoda dopisała idealnie, ponieważ jak na wrzesień było całkiem ciepło, ale nie za gorąco. Dodatkowo dzień zakończył się pięknym zachodem słońca. Zdjęcia zaczęliśmy po 18:00 na schodach Teatru Wielkiego, przechodząc później do parku Adama Mickiewicza oraz do ogrodów Zamku Cesarskiego. Na koniec dnia, już po zachodzie słońca, który o tej porze roku jest bardzo szybki, dokończyliśmy zdjęcia przy Teatrze Wielkim, gdzie nasza makijażystka Agnieszka odpowiednio zmodyfikowała makijaż Justyny, aby dopełnić historię, która miała być pokazana na zdjęciach.
Chyba najtrudniejszym etapem sesji były ostatnie zdjęcia, na których Justyna musiała pokazać smutek porzucenia. Pokazywanie różnych emocji przychodzi jej bardzo łatwo, ale ciężko to zrobić, kiedy podczas zdjęć wygląda się na zrozpaczoną, a sama sesja odbywa się w wesołej atmosferze, która ani trochę nie doprowadza do łez (Podczas tej sesji modelka nie ucierpiała i nie uroniła żadnej łzy. Wszystko co widać na zdjęciach to efekty specjalne i umiejętności aktorskie profesjonalistów).
Sprzęt:
Sesja realizowana była moim standardowym zestawem sprzętowym – Sony A7RIV z obiektywem Sony FE 85mm F1.8, oraz Nikonem D850 z obiektywem Sigma 40mm f/1.4 DG HSM Art. Nocne zdjęcia były natomiast doświetlane lampą światła stałego Rotolight NEO 2, która dzięki możliwości dostosowania temperatury światła spisała się idealnie. Oświetlenie przy Teatrze Wielkim ma bardzo specyficzny, żółty kolor, więc zastosowanie odpowiedniej temperatury dodatkowego oświetlenia było kluczowe, aby uzyskać odpowiedni efekt kolorystyczny. Operatorem lampy podczas sesji była Agnieszka. Chociaż mogłem wykorzystać statyw, jej pomoc była zdecydowanie lepsza.
Podsumowanie
Sesja przebiegła dokładnie tak jak zaplanowałem – nie zawsze tak jest podczas sesji, zwłaszcza w plenerze. Zdjęcia mają klimat, który zakładałem, a przy okazji powstało oczywiście sporo różnych kadrów. Można więc powiedzieć, że wyszedł z tego mniejszy bądź większy edytorial (pewnie taki mniejszy, bo to moje początki z takimi seriami). Na pewno nie jest też ostatnia taka sesja w moim wykonaniu i na pewno nie ostatnia z Justyną, ponieważ pracowało nam się bardzo dobrze.
Zespół: